poniedziałek, 14 kwietnia 2014

UWAGA!

Przykro mi to stwierdzić, ale niestety jestem zmuszona zawiesić tego bloga na czas nieokreślony. Być może , że jeszcze tutaj wrócę, ale też jest prawdopodobieństwo, że może go w przyszłości usunę. Nie chcę pisać tutaj na siłę, skoro nie mam za bardzo pomysłów. Nie gniewajcie się i wpadajcie na moje inne blogi :
www.klauspierwotnahybryda.blogspot.com
www.thestorydamonasalvatore.blogspot.com
www.from-now-you-must-trust-me.blogspot.com

Pozdrawiam
xoxo

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział VII

Nieznajomy mężczyzna nie dokończył zdania. Do jego pięknej,staromodnej rezydencji wbiegła Kali z Derekiem. Na twarzy nastolatki zaczął malować się smutek i żal.
-Mamusiu ! - wykrzyczała Hannah zbliżając się do niej.
Kali objęła twarzy Hanny w dłonie i szepnęła:
-Przepraszam, musisz umrzeć. Nie takie było przeznaczenie naszej rodziny.
-Nikt nie umrze ! - szepnął ojciec młodej wampirzycy. Zacisnął dłoń w pięść i zaczął mruczeć pod nosem niezrozumiałe dla nikogo słowa. Kali zgięła się w pół razem z Derekiem. Mężczyzna nadal leżał na zimnej posadzce, a Kali wstała śmiejąc się perfidnie i zbliżając do ojca Hanny.
-Nie działają na mnie te Twoje zaklęcia, John- wycedziła wprost twarzy czarownika.
Hannah podbiegła do nieznajomego, czuła się przy nim bezpiecznie. Obserwowała sytuacje jej rodziców, a kątem oka zerkała na Dereka, którego parę chwil wcześniej całowała. Czuła się zdradzona, oszukana. Akcja w pomieszczeniu rozgrywała się szybko, panował gniew i napięta atmosfera. Hannah wytężyła swój słuch, usłyszała szept Kali do Johna:
-Ty też musisz zginąć.
Z ust nastolatki wydobył się krzyk, rozpacz :
-Nie !!!
Hannah zerwała się z miejsca w którym stała i podbiegła do ojca, który opadał na ziemię z rozciętą tętnicą szyjną. Leżał w kałuży krwi, słabł w oczach. Przy umierającym mężczyźnie,Hannie stanął nieznajomy i nadgryzł swój nadgarstek podając mu swoją krew.
-Nie chce.. Zaopiekuj się nią, proszę- szepnął do nieznajomego. Lekko przekręcił głowę i spojrzał na zrozpaczoną córkę. Chwytając ją za rękę szepnął:
-W Twoim pokoju, za szafą jest ukryte przejście, są tam materiały.. musisz je przeczytać.
Hannah skinęła głową, John zamknął oczy, jego serce przestało bić. Wampirzyca poczuła gniew, który kłębił się w jej podbrzuszu. W wampirzym tempie znalazła się tuż obok Kali i wycedziła prosto w twarz :
-Nienawidzę Cię ! Jesteś potworem !
-Ja ? To Ty jesteś potworem, a on - wskazując palcem na nieznajomego - on jest drugim potworem, a był jeszcze gorszym.Twój ojciec Hanno spiskował z nim całe życie, oszukał mnie.. Zasłużył na najgorszą śmierć.
-A Ty zasługujesz na jeszcze gorszą - szepnęła Hannah wciskając dłoń w klatkę piersiową matki.
Z ust Kali wydobył się jęk, do oczu napłynęły łzy. Wampirzyca jednym płynnym ruchem wyrwała serce Kali, a ta upadła na podłogę. Nastolatka odwróciła się do nieznajomego, po jej policzkach spływały krople łez. W pomieszczeniu nie było już Dereka, musiał uciec kiedy Kali zabiła ojca nastolatki. Hannah spojrzała jeszcze raz na martwego ojca, podeszła do jego ciała i złożyła pocałunek na jego czole. W wampirzym tempie opuściła budynek i skierowała się do swojego domu. Przez jej ciało przechodziły dreszcze, jej duszę ogarnął tak wielki smutek i żal. Została sama, nie miała rodziców, rodzeństwa ani przyjaciół...
Wbiegła do swojego pokoju, z nadnaturalną siłą przesunęła szafę i zbadała ścianę dłonią. Po chwili zaczęła zrywać tapetę, odsłaniając tym ciemne drzwi. Chwyciła za stalową klamkę i otworzyła tajemniczy pokój.
Ściany pokryte były kartkami z zapiskami, zdjęciami. Jedno zwróciło jej szczególną uwagę. Na zdjęciu byli jej nieżyjący rodzice i dwie dziewczynki. Jedną była młoda wampirzyca.
-Kim jest ta dziewczynka ?- szepnęła sama do siebie, przykładając dłoń do ust.
Zza pleców dobiegł dobrze znajomy jej głos:
-Hanno, tak mi przykro.
Nastolatka, rzuciła zdjęcia na podłogę, odwróciła się i wpadła w ramiona nieznajomego.
-Jestem sama, nie chce takiego życia. Nie chcę być wampirem.
-Najprawdopodobniej zostaniesz, czymś potężniejszym.
-Co ?- szepnęła wycierając twarz rękawem koszulki i odsuwając się od nieznajomego.
-Jeżeli odziedziczyłaś gen matki - będziesz wilkołakiem.
-Ale jak to ? Przecież mnie przemieniłeś w wampira.
-Staniesz się hybryda, mieszańcem. Będziesz wilkołakiem i wampirem jednocześnie.
-Nie rozumiem !- szepnęła kręcąc się w koło.
-Gen wilkołaka uruchamia się, kiedy zabijesz. Zabiłaś Hanno, własną matkę.
Nastolatka w mgnieniu oka zaczęła demolować pokój. Stanęła przed nieznajomym i wykrzyczała:
-Zabij mnie !
-Nie da się Ciebie zabić Hanno, hybrydy nie da się zabić.
-Może jeszcze nie aktywowałam genu.
-Już za późno, zrobiłaś to.
-Skąd wiesz ?
-Spójrz w lustro.
Nastolatka stanęła przed kawałkiem lustra, który wisiał na ścianie. Jej oczy z koloru głębokiego brązu przybrały barwę żółtą, wyrazistą i niesamowicie przyciągającą.
-Więc co teraz jestem najsilniejszą istotą na ziemi ?
-Wychodzi na to, że tak Hanno. Też taki byłem, też byłem hybrydą.
-Więc dlaczego nie jesteś ?
-Twój tata zmuszony był odebrać mi jeden gen, ze względu na chora ambicję Twojej matki. Odebrał mi gen wilkołaka, bo wiedzieliśmy, że jeżeli Ty staniesz się hybrydą będziesz w stanie mnie przemienić w mieszańca.
-Wykorzystaliście mnie ? Ty też ?- nastolatka zaczęła wymachiwać rękoma.
-Nie, jeżeli byś stała się zwykłym wilkołakiem Twoja matka wzięłaby Cię do swojego stada, musiałabyś się jej słuchać, byłabyś jej podporządkowana. Jesteś hybrydą, nie da się Ciebie zabić, nikomu nie jesteś podporządkowana. Kiedy stałem się hybrydą, Twoja matka nie tylko straciła mnie jako członka stada, ale też status Alfy. Wtedy to ja nim byłem, byłem Alfą !
-Więc teraz jestem Alfą ?
-Tak Hanno, teraz to Ty jesteś przywódcą stada.
Nastolatka wtuliła się po raz kolejny w ciało nieznajomego i  zaczęła cicho łkać.
-Nie chcę być Alfą, nie chcę być hybrydą. Chcę być człowiekiem.
-Zyskałaś nieśmiertelność, wiele zdolności i władzę, a chcesz być marnym człowiekiem ? Wiesz, jesteś na mnie skazana, całą wieczność, w pewien sposób jesteśmy sobie przeznaczeni.
-Co ? - nastolatka odskoczyła od wampira. - Nawet nie wiem jak się nazywasz !
-Takiej reakcji właśnie oczekiwałem, a nazywam się Damon Salvatore - wampir odpowiedział i wygiął twarz w uśmiechu.









Kim jest dziewczynka na zdjęciu ? Dlaczego Damon i Hannah są w jakiś sposób sobie przeznaczeni ?
To wszystko już wkrótce, mam nadzieję. 
Ten blog, ma małą liczbę wyświetleń, komentarzy też jest niewiele, więc zastanawiam się czy jest sens dalej pisać tutaj. Przecież dla samej siebie, tego nie pisze.
Pozdrawiam, zapraszam na moje inne blogi, a także zachęcam do komentowania i wskazówek co dalej ? Kontynuować tego bloga ? 
xoxo

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział VI

-Wyluzuj mała - mężczyzna szepnął przewracając oczami.
Hannie zaczęło szybciej bić serce, spojrzała w niebieskie oczy nieznajomego.
- To Ty- szeptała zbliżając się do mężczyzny.
Czuła jak uginają się jej kolana, jakby cały świat przestawał istnieć.
-Tak to ja Hanno- odpowiedział wstając i ujmując jej twarz delikatnie w dłonie.
-Nie odszedłeś ?- szepnęła uraniając kryształową kroplę łzy.
-Nie mógłbym Cię zostawić Hanno. Nie po tym wszystkim. Zmieniłem Twoje życie by móc Cię chronić.
-Przed czym chronić ?
- Przed Twoją matką, Derekiem, długo by wymieniać..
Nastolatka wyrwała się gwałtownie z objęć mężczyzny. Była wzburzona, czuła jak gniew rozrywa jej duszę. Zrobiła posępną minę zbliżyła się do nieznajomego i wykrzyczała wprost jego twarzy:
-Idź do diabła ! Co Ty możesz wiedzieć ? Przed moją matką ? Derekiem ? Chcesz mi zepsuć całe życie ?
-Jeszcze mało wiesz Hannah.
-Wynoś się stąd ! Natychmiast ! Nie pozwolę Ci oczerniać mojej rodziny.
-Jak chcesz. Mam dość, poddaje się. Przemieniłem Cię by Cię chronić, byś stała się czymś potężniejszym niż jesteś teraz !  Ukrywałem się przez tyle czasu też, aby Cię chronić ! - wykrzyczał nieznajomy wprost twarz wampirzycy skręcając jej kark.
Po kilku godzinach Hannah obudziła się w nieznanym jej budynku. W środku było obskurnie i ponuro. Z trudnością wstała rozmasowywując sobie kark i przypominając ostatnie zdarzenie. W progu pojawił się zmartwiony Derek.
-Wreszcie wstałaś - szepnął zbliżając się do Hanny.
-Jak tu się znalazłam ? - odpowiedziała marszcząc brwi.
-Znalazłem Cię z skręconym karkiem u Ciebie w pokoju.
-Dziękuje Ci, po raz kolejny. - szepnęła Hannah uśmiechając się zalotnie.
-Za co ?
-Że się mną zaopiekowałeś - wampirzyca szepnęła zbliżając się nieco do Dereka.
Pomiędzy Hanna a Derekiem ponownie nastała niezręczna sytuacja. Ich usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Hannah czuła jego oddech na swojej twarzy, zapach jego perfum i przyjemny dreszcz na ciele. Mężczyzna powoli pochylał się nad Hanna tak, że ich usta dzieliły milimetry. Hannah pocałowała Dereka namiętnie. Pragnęła go każdym centymetrem swego ciała. Derek delikatnie uniósł ją i posadził na blacie. Powolnym ruchem wsunął rękę pod koszulkę dziewczyny i zaczął gładzić jej delikatne plecy. Pożądanie wzrastało w obydowjgu, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Mężczyzna szybkim ruchem odepchnął przestraszoną Hanne.
-Nie możemy ! Nie możemy tego zrobić Hannah ! - krzyknął obnażając kły i powoli zbliżając się do leżącej wampirzycy.
Hannah leżała ze złamaną nogą na lodowatej podłodze, była przestraszona, nie wiedziała co ma zrobić. Taka sytuacja po raz pierwszy w jej życiu miała miejsce. Nie miała pojęcia jak może walczyć z wilkołakiem. ,,- Jeszcze mało wiesz Hannah" - przypomniały się jej słowa niebieskookiego nieznajomego. Nagle rozległ się hałas, drzwi zostały wyrzucone dosłownie w powietrze, a w progu stanął jej ojciec z niebieskookim. Tata Hanny wysunął dłoń zaciskając ją i mrucząc coś po cichu. Nieznajomy w wampirzym tempie pojawił się tuż przy wampirzycy i wziął ją na ręce wynosząc poza budynek. Derek upadł, z jego nosa leciały stróżki krwi. Ostatkiem sił zwrócił się ku ojcu Hanny i szepnął:
-Zabije Cię za to !
Mężczyzna nie zdążył odpowiedzieć, zrobił to za niego niebieskooki:
-Nie sądzę - szepnął i w nadnaturalnym tempie wyniósł go przed budynek.
Hannah stała przy aucie, była roztrzęsiona.  Tuż obok niej znalazł się jej ojciec.
-Tatusiu - objęła go szlochając głośno.
-Hej Hannah wszystko dobrze ? Kochanie, obiecuje Ci będzie dobrze - szepnął odgarniając jej włosy z twarzy.
Nastolatka nie odpowiedziała, wtuliła się w ojca i jeszcze przez kilkanaście minut zanosiła się płaczem. Rodzinna chwilę przerwał niebieskooki wampir :
-Musimy się zbierać John, Hannah.
Wszyscy wsiedli do niebieskiego auta i odjechali z piskiem opon. Ku zdziwieniu Hanny nie jechali do jej domu. Minęli go dawno,ale nastolatka nie zadawała pytań, nie miała na to nadzwyczajnie siły. Kierowali się ku miejscu, gdzie została przemieniona. Wjechali do lasu i jeszcze dobre kilkanaście minut jechali. W końcu podróż dobiegła końca. Dojechali w nieznane miejsce dla wampirzycy. Po wyjściu z auta ujrzała ogromną rezydencję z dużym, pięknym ogrodem.
-Gdzie jesteśmy ?
-U mnie - szepnął niebieskooki puszczając oczko wampirzycy i gestem ręki zapraszając do środka.
Niepewnym krokiem weszła do rezydencji. W domu panował stary styl. Większość rzeczy wyglądała jak z bardzo dawnych czasów. Meble były drewniane, na nich stare figurki, a na stolikach stała nadzwyczajnie duża ilość alkoholu. Do nastolatki podszedł ojciec obejmując ją ramieniem.
-Musimy porozmawiać.
-Musimy- wydukała niepewnie.
-Jestem czarownikiem Hanno, tamten tojad, krew to ode mnie. Wiedziałem, że Derek niebawem Cię zaatakuje. On i Twoja matka są razem w stadzie.
-Jakim stadzie ?
-Twoja matka jest wilkołakiem, kochanie. Przykro mi, ale ona jest bardzo złą,potężną Alfą.
-Ale jak to ? Jak to ? Ona się troszczyła o mnie, zawsze, tato..
-Ona chciała byś się stała wilkołakiem Hanno.
Wtedy do pomieszczenia wszedł niebieskooki mężczyzna. Hannah dość wzburzona podeszła do niego i uderzyła w twarz.
-Auć.
-Dlaczego skręciłeś mi kark ?
-Jestem porywczy Hanno.
-I jaki jeszcze ? Jak masz na imię ?
-Hanno jestem porywczy, zły, ale też opiekuńczy. Zawsze będę Cię chronił, bo nazywam się....

**W tym samym czasie
Do domu Dereka weszła wściekła Kali z morderczym wyrazem twarzy. Na podłodze leżał poturbowany Derek.
-Spieprzyłeś sprawę! - wykrzyczała obnażając kły.
-Nie zabijaj mnie Kali, błagam Cię - dukał kręcąc głową.
-Dlaczego mam Cię oszczędzić ? - wycedziła.
-Bo mam dla Ciebie cenną informację.
-Mów !
-Już miałem ją zabić, ale pojawił się Twój mąż.
Kali spoważniała, a na jej twarzy pojawił się grymas lekkiego niedowierzania.
-Jakim cudem on żyje Derek ?
-Nie wiem Kali, ale on nie był sam.
-A z kim ? -wycedziła gniewnie.
-Z tym, który nas zdradził.**



poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział V

Hannah szybko odwróciła się na pięcie i zaczęła biec do domu.
-Hannah co się dzieje ?- krzyknął Derek.
-Potem Ci powiem- odpowiedziała biegnąc.
Nastolatka wbiegła do domu, w nadprzyrodzonym tempie znalazła się w swoim pokoju łapiąc za wibrujący telefon.
-Halo- szepnęła.
-Słońce gdzie jesteś ?- mruknął seksowny głos po drugiej stronie.
-Nieznajomy..- szepnęła łapiąc wdech Hannah - To Ty - dokończyła po chwili.
-Tak to ja , a myślałaś , że kto?- powiedział zaskoczony.
-Gdzie mam być? - powiedziała potrząsając głową.
-Tam gdzie zawsze - odpowiedział rozłączając się.
Hannah w wampirzym tempie wyrzuciła wszystkie ubrania z szafy. Zdecydowała włożyć obcisłe czarne spodnie, botki z ćwiekami, t-shirt i skórzaną kurtkę. Stanęła przed kawałkiem lustra jakie wisiało na jej ścianie, poprawiła makijaż i udała się do wyjścia. Obok jej domu stało czarne BMW, łokciem wybiła szybę i usiadła za kierownicą. Pędziła jezdnią przy głośnej muzyce. Po kilku minutach była na miejscu. Wysiadła z auta, w wampirzym tempie przemierzała las. Usiadła przy jednej z starych piwnic. Za kilka sekund poczuła rękę na ramieniu i usłyszała pieszczotliwy głos:
-Coś się stało, słońce? Dlaczego Cię tak długo nie było?
-Nie wiedziałam, że to Ty ! Myślałam, że to Derek, że to Derek zostawił mi ten liścik i szminkę-powiedziała na jednym wdechu młoda wampirzyca.
-Stop stop ! Kto ?- odpowiedział całkowicie zmieszany wampir.
-Taki jeden.. wilkołak..- szepnęła odwracając się w nadziei, że ujrzy nieznajomego.
-Hannah, Ty nie możesz ! Wilkołaki nienawidzą wampirów- krzyknął mężczyzna.
Wampirzyca poczuła się jak mała dziewczynka, która została skarcona. Przeszedł po jej ciele nieprzyjemny dreszcz. A do oczu napłynęły łzy. Nastolatka zamknęła oczy i zaczęła krzyczeć na jednym wdechu:
-Nienawidzę Cię ! Zmieniłeś moje życie w piekło. Mam ciągle problemy, chce pić ludzką krew, zabijać ! Zakazujesz mi się przyjaźnić z Derekiem, który jako jedyny pomagał mi od momentu przemiany ! A Ty ? Tylko....- urwała szepcząc.
-A ja co ? Nadałem Twojemu życiu przygodę, pasję, zabawę, cel , dałem Ci przewagę nad innymi. Teraz już nikt Cię nie potępia Hannah ! Ale dam Ci spokój jak sobie życzysz  - powiedział zirytowany.
-Dlaczego to zrobiłeś ? Dlaczego akurat ja ? - łkała Hannah ledwo widząc przez zapłakane oczy.
-Bo na to zasługujesz Hanno, zasługujesz na pasję, przygodę, szaloną miłość, szacunek -odpowiedział znikając w głębi lasu.
Wampirzyca szybko odwróciła się za znikającym wampirem. Ujrzała tylko czarne ubranie i wysoką posturę mężczyzny. Z jej oczu płynęły łzy, czuła jakby jej serce złamało się na milion kawałków. Usiadła na zimnej trawie, przyciągnęła kolana do brody i płakała.. Miała nadzieję, że nieznajomy się wreszcie ujawni.Jego słowa brzmiały tak opiekuńczo i ciepło.Po kliku-nastu minutach Hannah wstała otrzepując spodnie z trawy i wycierając policzki od łez. Postanowiła wrócić na pieszo, zostawiając samochód na przydrożu obok lasu. Na schodach przed domem siedział Derek Hale. Widok dziewczyny go przeraził, szybko podniósł się z murowanych schodów i podbiegł do Hanny.
-Co się stało mała ?- szepnął patrząc głęboko w jej oczy.
-Nic takiego Derek, chwile słabości.- szepnęła, usta wyginając w półuśmiechu.
-Kto to był ? O jakim liście i pomadce mówiłaś ?
-Ah to.. to nikt, nie znasz.
Jakaś część jej wiedziała, że nie może powiedzieć Derekowi o nieznajomym. W obecności wilkołaka czuła napięcie, pożądanie, ale to przy nieznajomym wiedziała, że nic jej nie grozi.Z chwili zamyślenia wyrwał ją głos Dereka:
-Masz ochotę na ciepłą herbatę ?- powiedział uśmiechając się szeroko.
-Oczywiście. Tylko nie zapominaj, że mój dom jest niemalże pusty.
-Coś wymyślę- powiedział puszczając oczko.
Wilkołak został na dole , a Hanna poszła do swojego pokoju. Usiadła na swym dużym łóżku opierając się o ścianę i przyciągając kolana do brody.
-Jestem- powiedział kładąc na szafce nocnej dwie herbaty.
Po chwili, całkowicie bez namysłu  wampirzyca powiedziała:
-Derek dlaczego mi tak pomagasz? Przecież wilkołaki nienawidzą wampirów.
-Hanna jesteś dobrą osobą, dobrym wampirem.Jesteś też jedyną nadprzyrodzoną istotą w tym mieście.
-Pokaż mi Derek..
W pokoju zrobiło się ciemno, zaczął padać deszcz uderzając o parapet. Od czasu do czasu słychać było grzmoty jakie niosła burza. Mężczyzna zmarszczył brwi i rzekł:
-Co mam Ci pokazać Hanna.
- Prawdziwego siebie, pokaż mi swoją wilczą naturę.
Derek wstał, oddalił się od łóżka, w pokoju panował mrok.. I pokazał, okazał Hannie swoje oblicze.

Nastolatka uśmiechnęła się i cicho zaśmiała. Podbiegła do Dereka zarzuciła mu ręce na szyję i krzyknęła:
-To było niesamowite, Twoje oczy były takie niebieskie !
Zrobiła się niezręczna sytuacja, Hanne i Dereka dzieliły centymetry, mężczyzna wpatrywał się w oczy wampirzycy.Serce obydwojga przyspieszyło.  Nastolatka poczuła ucisk na sercu, ale szybko odwróciła się od mężczyzny. Wilkołak otarł czoło i wydukał :
-Już pójdę, do jutra Hanna.
-Dobranoc.
Blond wampirzyca udała się do łazienki, ciepły strumień wody spływał po jej ciele. Hannah zanurzyła się w marzeniach.
Dlaczego Derek ją pociąga ? Dlaczego w obecności nieznajomego czuje się jakby świat przestał istnieć ?- myślała.
Hannah szczelnie owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Ubrała czarną piżamkę we wzory i wsunęła się pod kołdrę, w której coś szeleściło. Wampirzyca delikatnie zanurzyła rękę w pościli i wyczuła flakonik i małą torebkę. Flakonik był mały a w nim znajdowała się fioletowa ciecz. Buteleczka obwiązana była karteczką na której widniał napis:
Hanno wypij to,ten płyn to zaklęty tojad, który sprawi, że rany zadane przez wilkołaka nie uśmiercą Cię. Każdego wieczora będę dostarczał Ci to do domu. Bądź ostrożna.
Wampirzyca otworzyła flakonik, przechyliła i wypiła zawartość. Drugi podarunek, to torebką z krwią przy której także był liścik o treści:
Musisz mieć siłę na walkę lub ucieczkę. Nie rezygnuj z pożywienia.
Nastolatka gwałtownie wyssała krew, a pod jej oczami pojawiły się żyłki. Po spożyciu płynów, blondynka odpłynęła w głęboki sen.

Z snu wyrwał ją nieznośny głos dzwoniącego budzika.Hannah przetarła oczy, gwałtownie odskoczyła z krzykiem obnażając kły. Tuż obok niej, na jej dużym jasnym łożu leżał mężczyzna o czarnych włosach, błękitnych oczach w czarnej skórzanej kurtce z promiennym uśmiechem na twarzy.




Podobało się ?
Czytasz = Komentujesz !
Komentujesz= Motywujesz !
Za błędy przepraszam :) 





wtorek, 4 marca 2014

Rozdział IV

-Dzień dobry Hannah.
Te słowa obudziły nastolatkę, był to przyjemny głos..Młoda wampirzyca jednak szybko wstała zakrywając się białą pościelą. Zdała sobie sprawę, że to nie sen.
-Co Ty.. co Ty robisz ?- krzyknęła rzucając w Dereka poduszką
-Przyszedłem z gościem - powiedział puszczając oko.
-Yhh, więc gdzie ten gość ?
-W salonie- powiedział.
Hannah szybko pobiegła do łazienki, założyła ubrania leżące na podłodze i szybko zbiegła na dół. Myślała, że to rodzice, ktoś  z rodziny.. Niestety ujrzała Nadię  przywiązaną do krzesła na środku pustego pomieszczenia.
-Co ona tu robi ? - Hannah krzyknęła rzucając się na Dereka.
-Spokojnie mała , spokojnie- powiedział czułym głosem trzymając ją za ramiona.
-Jestem głodna, rozumiesz ? Głodna- wysyczała obnażając kły.
-Hanna ! - upomniał ją mężczyzna.
Nastolatka schowała kły, żyłki spod oczu zniknęły, a jej twarz znowu wydawała się być niewinna,bezbronna.
-Musisz ją zahipnotyzować.. ja jestem wilkołakiem. nie mam takiego daru Hannah.. Jeżeli chcesz, żeby żyła zrób to..- powiedział patrząc jej głęboko w oczy.
-Ja nigdy tego nie robiłam, nie mam pojęcia jak to zrobić rozumiesz ? Nawet ledwo co wierze w to, że jestem... tym czym jestem. Nawet nie chce jej ratować , wiesz ?- powiedziała wybiegając z domu.
Hannah krążyła po ulicach, w pewnym momencie poczuła, że jedynym miejscem w którym czuje się bezpiecznie, w którym czuje się sobą jest las.. las w którym została ugryziona. Bez chwili wahania, poszła w to miejsce. Położyła się na miękkiej zielonej trawie... na jej delikatną twarz i długie blond włosy padały promienie słońca. Hannah dotknęła tajemniczego pierścionka, bez zastanowienia zsunęła go z palca. Nagle poczuła znajomy ból, pieczenie, jakby jej skóra płonęła. Szybko wsunęła błyskotkę na palec.
-Co jest kurwa ?- szepnęła sama do siebie, dziwiąc się, że takie słowo potrafi wypowiedzieć.
-Hannah, nie zdejmuj tego magicznego pierścionka- usłyszała znajomy głos. Jednak nie odwracała się , by zobaczyć tajemniczą twarz. Wiedziała dokładnie, że i tak nieznajomy zniknie.. Chwilami zastanawiała się czy to nie jest tylko jej podświadomość.
-Dlaczego ?- szepnęła niepewnie.
-Słońce, dużo jeszcze musisz się nauczyć. Ten pierścień chroni Cię przed spłonięciem. Jak już wiesz, jesteś wampirem, wampiry nie znoszą słońca, ale za to kochają krew, zabijanie.
Wampirzyca poczuła jak jej pragnienie wzrasta, chciała zatopić kły i pić życiodajny płyn.
-Jadłaś coś dziś ?- nieznajomy rzekł dotykając jej przedramienia wierzchem dłoni.
-Niee- wydukała ledwo nastolatka.
-Choć, pomogę Ci coś upolować tylko pamiętaj  nie odwracaj się. To jeszcze nie czas..
Hannah i nieznajomy szli przed siebie. Nie minęło zbyt wiele czasu, tuż za jeziorem w lesie, pojawiły się mury leśniczówki. Hanny zmysły wyostrzyły się  poczuła zapach świeżej krwi. W wampirzym tempie znalazła się tuż przed drzwiami budynku. Chciała wejść jednak nie mogła, coś blokowało jej wejście do środka.
-Czegoś potrzebujesz ?- usłyszała za plecami niski głos leśniczego.
Hanna poczuła krew, jej oczy zmieniły kolor, pojawiły się żyłki tuż pod oczami a z ust wystawały dwa śnieżnobiałe kły. Szybko zbliżyła się przed mężczyznę i szepnęła wbijając się w tętnicę:
-Tak, krwi proszę pana.
Czuła jak mężczyzna opada na ziemię, staje się coraz słabszy a jej euforia z picia krwi wzrasta.
-Dosyć ! - krzyknął nieznajomy.
Hannah szybko przestała, ocierając resztki płynu z brody. Już miała opuścić las , jednak usłyszała ponownie głos tajemniczego mężczyzny:
-Pamiętaj pokaż w szkole, że dawna Hanna zniknęła. Wkrótce się spotkamy.
Po tych słowach wampirzyca opuściła miejsce w nadnaturalnym tempie udając się do domu.
-Jestem gotowa- rzekła wchodząc do mieszkania.
-Świetnie - krzyknął Derek klaszcząc.
Hannah nabrała powietrza w płuca, zamknęła oczy, otworzyła je i podeszła do Nadii.
-Nie będziesz nic pamiętać jak wyjdziesz z tego domu. Każdemu powiesz, że byłaś na imprezie a ślady, które masz na szyi są od zwierzęcia.
Nadia pokiwała głową. Hanna rozwiązała dziewczynę a ta wyszła bez słowa.
-Jestem z Ciebie dumny Hanno. Jesteś świeżym wampirem, a nie zabiłaś jej mimo, że tak dawno się nie żywiłaś- powiedział Derek wychodząc z domu Hanny.
Wampirzyca szybko pobiegła na górę. Wskoczyła pod prysznic, zwinnie umyła swe ciało. Po wyjściu z prysznica owinęła się szczelnie ręcznikiem i wyszła z łazienki. Na jej dużym łóżku leżał liścik i czerwona pomadka. Treść liściku brzmiała:

Jesteś śliczna, pokaż wszystkim jak piękna i odważna teraz jesteś.
-D

Hannah triumfalnie uśmiechnęła się szeroko. Otworzyła swoją dużą szafę. Po wielokrotnych rozmyślaniach zdecydowała się na białą koszulkę, czarną skórzaną kurtkę i obcisła czarną mini. Swoje blond włosy pofalowała i zrobiła intensywny make- up, usta pomalowała czerwoną pomadką , którą dostała od ,,-D".
-Jest pięknie - szepnęła obracając się w lustrze.
Szybko spakowała najpotrzebniejsze zeszyty i wybiegła przed dom. Za 10 minut miał pojawić się autobus. Hannah usiadła na przestanku i zatraciła się w myślach. Mimo, że stała się odważniejsza, nie bała się iść do szkoły, spojrzeć w oczy Nadii.. tęskniła za rodzicami.W pewnym momencie wyrwał ją dźwięk klaksonu.
-Wsiadaj Hanna- powiedział Derek uśmiechając się szeroko.
Miał na sobie czarną kurtkę i ciemne okulary przeciwsłoneczne , które dodawały mu uroku.
-Dzięki, skąd wiedziałeś ?- powiedziała wsiadając.
-Mam cały Twój grafik, pięknie wyglądasz.
Po kilkunastu minutach dojechali na miejsce. Derek wysiadł z auta i otworzył drzwi młodej wampirzycy. Oczy tłumu znajdującego się na parkingu spoglądały z niedowierzaniem na Hanne i Dereka.
-Przyjadę po ciebie - szepnął całując ją w policzek.
-Dobrze- wydukała wampirzyca.
Hannah podeszła pod drzwi wejściowe szkoły, popchnęła je i odważnym krokiem weszła do środka.

Widziała twarze dziewczyn, widziała w nich zazdrość, chłopcy zaczęli pogwizdywać a ona z cwanym uśmiechem udała się pod swoją szafkę, w której zostawiła torbę.Zamykając ją ujrzała Nadię.
-O Nadia - powiedziała nastolatka odrzucając fale loków na plecy.
-Chyba nie chcesz zrobić mi konkurencji- wycedziła wściekła dziewczyna.
-Skądże, co Ci się stało w szyję ?
-Zaatakowało mnie zwierzę- powiedziała marszcząc brwi.
Hannah uśmiechnęła się szeroko i weszła do łazienki. Ujrzała przyjaciółkę Nadii - Emily, która otworzyła buzię na widok wampirzycy.
-Co się tak gapisz ?
-Ja..aa nic , nie gapię się. Co Ci się stało ?- szepnęła Emily.
-Nic. Nie będziesz krzyczeć, o wszytkim zapomnisz. Ranę będziesz tłumaczyć jako wypadek- wampirzyca mówiła hipnotyzując ją.
Złapała ofiarę za nadgarstek i wciągnęła do jednej z kabin. Tam wbiła swoje kły w jej szyję czuła , że nie chce przestawać, chciała osuszyć Emily całkowicie z krwi. Jej wielką ekscytację przerwał dzwonek na lekcje. Hannah szybkim ruchem wytarła twarz i w wampirzym tempie znalazła się tuż przy drzwiach wyjściowych z łazienki.. Lekcje minęły szybko, każdy przyglądał się Hannie, w szczególności Jasper w którym kiedyś się podkochiwała. Szybko wyszła ze szkoły przed którą czekał Derek. W milczeniu odwiózł ją do domu, jej myśli zaprzątnął nieznajomy.
-Na razie, dzięki za podwózkę - wampirzyca powiedziała wychodząc z auta.
Po wejściu do domu, zrzuciła szpilki, torbę z ramienia i szybko pobiegła do swojego pokoju. Sięgnęła po telefon, wybiła numer mamy, lecz nikt nie odbierał.. Ukucnęła w kącie i twarz zakryła zimnymi dłońmi. W pewnym momencie dostała SMS-a o treści:
Masz ochotę na trochę zabawy ? -D 

Odpisała:
Pewnie, zaraz będę u Ciebie.

Rzuciła komórkę na łóżko i szybko wybiegła w stronę domu Dereka. Kilka chwil stała przed budynkiem, mając nadzieję, że mężczyzna wyjdzie. W końcu zdecydowała się zapukać.
-O Hannah, coś się stało ?- spytał zakłopotany Derek.
-No chciałeś , żebym przyszła - powiedziała przewracając oczami.
-Nie.. nie pisałem do Ciebie - powiedział.
-Jak to ? Może jeszcze powiesz, że to nie Ty dałeś rano mi pomadkę i liścik ?
-Jaki liścik , jaka pomadka ?
-To kto to był ? - powiedziała  nastolatka łapiąc się za głowę.



środa, 26 lutego 2014

Rozdział III

Hannah zaczęła histerycznie krzyczeć.. z jej oczu płynęły krople łez.To co odczuwała było nie do zniesienia.
Nagle usłyszała głośne pukanie do drzwi, szybko zbiegła po krętych schodach. W progu stała Nadia..
-Witaj Hannah.
Nastolatka nie odpowiedziała, spojrzała na Nadie i lekko przekrzywiła głowę. Słyszała jej równe bicie serca, wyostrzyły się jej wszystkie zmysły... poczuła zapach krwi, tak bardzo chciała się jej napić. Hannah powoli przymrużyła oczy, które zaczęły zmieniać kolor, delikatnie otworzyła buzię, z której zaczęły wystawać śnieżnobiałe kły.
-Hannah okay ? Co się dzieję ? Twoje oczy.. zęby- krzyknęła Nadia powoli szykując się do ucieczki.
Hannah czuła satysfakcję wiedziała , że Nadia się jej boi. Przypomniała sobie wszystkie chwile ,w których Nadia ją dręczyła..Czuła gniew, na przemiennie z olbrzymim głodem. W wampirzym tempie nastolatka znalazła się przed Nadią, wbiła swoje kły w jej szyję.. Młoda wampirzyca czuła ekscytację, euforię, nie przestawała.. Tak mało brakowało, aby Hannah osuszyła ciało swej ofiary do końca. W pewnej chwili poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę, ekscytacja, euforia minęły.. Ogarnął ją wielki strach..
-Hannah zostaw ją - powiedział wysoki mężczyzna, którego widziała już wcześniej przed budynkiem w dzień zniknięcia rodziców.
-Aaa..ale co się stało dlaczego, dlaczego moje ręce są we kwi, co tu robi Nadia? Co zrobiłam ?- krzyczała Hannah wprost jego twarzy.
Mężczyzna położył dłonie na ramionach Hanny i spokojnym głosem powiedział:
-Wejdź do środka wszystko Ci wytłumaczę, poczekaj na mnie.. muszę posprzątać po Tobie.
Hannah nie wiedziała co robić, co się stało.. Nie rozumiała..W jednej chwili czuła cudowny, kojący ból stan.. zaraz potem ogarnęła ją rozpacz. Chwiejącym krokiem weszła do środka domu, zwinęła się w kłębek na lodowatej podłodze i histerycznie zaczęła szlochać. Do pokoju wpadł przerażony Derek, podniósł Hanne i zaniósł ją do sypialni. Dziewczyna nie przestawała szlochać.
-Hej, spójrz na mnie Hannah- powiedział opiekuńczym głosem wycierając jej zakrwawioną twarz.
-Co się stało, kim jesteś , kim ja jestem ?
-Jestem Derek Hale.
-Co się stało ? Powiedz mi..
-Będzie dobrze Hanna- odpowiedział zakładając kosmyk blond włosów dziewczyny za ucho.

Pod wpływem dotyku Dereka, Hannah poczuła przyjemne dreszcze na ciele.
-Hanna jesteś wampirem.
-Kim ? - wykrzyknęła.
-Wampirem, dziś karmiłaś się na tej dziewczynie.. przemiana się zakończyła.
-Boże, nie , proszę ! To jest sen prawda ? - powiedziała błagalnym tonem.
-Hanna , kto Cie przemienił ? Pamiętasz ??
-Nie wiem, pamiętam..mężczyznę, kły..
-Jak on wyglądał ?
-Nie wiem.. Derek ! Daj mi spokój ! Myślisz, że będę o tym myśleć teraz ?Zniknęli moi rodzice, zabiłabym człowieka, dowiaduje się, że jestem wampirem !
-Twoje emocje są wyostrzone Hannah, postaraj się nad tym zapanować.
-Skąd to możesz wiedzieć.. Ty jesteś wampirem ?
-Nie Hanna, jestem wilkołakiem.
Nastolatka nie wytrzymała.. w wampirzym tempie opuściła mieszkanie.Coś kazało jej iść w miejsce gdzie została ugryziona..Był środek nocy, chłodno, słyszała szum drzew.Usiadła na przydrożu wsłuchiwała się w dzwięki natury.W pewnej chwili poczuła kogoś chłodną dłoń na swym ramieniu i znajomy głos:
-Witaj Hanna, cieszę się, że przezyłaś.
Młoda wampirzyca odwróciła się szybko, lecz nikogo nie było. Znowu usłyszała głos dochodzący zza jej pleców:
-To nie czas, żebyś mnie poznała.
-Kim jesteś ? Dlaczego sprawiłeś moje życie gorszym niż było?
-Sprawiłem, że Twoje życie nabrało kolorów. Możesz żyć pełnią życia, bawić się..Poznać prawdziwy świat. Jutro w szkole pokaż, że tamta Hanna zniknęła..- szepnął.
Nastolatka poczuła powiew wiatru, odwróciła się i nieznajomy zniknął.. po chwili zaczęła przypominać sobie dokładnie dzień z nad jeziora.. mężczyzna, który ją ugryzł poprosił ją, aby przyszła w to miejsce kiedy dokona przemiany.. lecz nie widziała jego twarzy.Po kilku godzinach wróciła do domu, tam nadal był Derek.
-Jeszcze tu siedzisz ? - Hannah powiedziała wywracając oczami.
-Gdzie byłaś ?  zapytał unosząc łobuzersko brwi.
-To moja tajemnica- rzekła pewna siebie.
-I kogo ?
-Nikogo Derek, znasz mnie od paru godzin myślisz, że powiem Ci wszystkie sekrety ?
-Przez te parę godzin widziałem Ciebie płacząca, głodną, szczęśliwą, pewną siebie i zawstydzoną.
Nastolatka uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała:
-Derek Hale ! Proszę przestać ! Opowiesz mi coś o sobie?
- Jeśli Cię ugryzę umrzesz.
Twarz Hanny nagle spoważniała, w jej oczach pojawił się strach..
-Ale tego nie zrobię, uspokój się- mężczyzna powiedział kierując się w stronę młodej wampirzycy
Hanne za każdym razem oblewała fala gorąca kiedy tylko Derek pojawiał się blisko niej. Teraz kiedy jej uczucia, emocje stały się silniejsze pragnęła złożyć na jego ustach pocałunek.
-Dobranoc Hanna- powiedział wilkołak całując Hanne w czoło.
-Dobranoc.
Nastolatka szybko weszła pod prysznic, ciepłe krople wody spływały po jej nagim ciele.. zatraciła się w marzeniach..Tak bardzo chciała znowu spotkać mamę, tatę.. chciała uzyskać odpowiedzi na pytania, które ją dręczą.. Po orzeźwiającym prysznicu wsunęła się pod kołdrę , przekręciła na prawy bok.. W pokoju panował mrok, cisza..
-Dobranoc- ktoś szepnął jej do ucha..



Za błędy przepraszam :* Mam nadzieję, że się wam podobało !
Czekam na wasze komentarze, które dodają chęci do dalszego pisania :)
Pozdrawiam :))




środa, 19 lutego 2014

Rozdział II

-Straciła dużo krwi, musiała zostać zaatakowana przez zwierze.
-Wyjdzie z tego ?
- Stan krytyczny, rana jest głęboka, wdało się zakażenie.. przykro mi.. miejmy nadzieję.
Hannah słyszała w półśnie rozmowę rodziców, czuła, silny piekący ból w okolicach szyi . Nie miała siły unieść jej ociężałych powiek..Poddała się, zapadła w sen..
Po kilkunastu godzinach obudziła się, zaczęła rozglądać się z przerażeniem.. -gdzie ja jestem? - myślała. Po chwili zaczęły przypominać jej się ostatnie dni.. ognisko,jezioro,i ciemna postać wgryzająca
się w jej delikatną szyję. Szybko dotknęła wierzchem dłoni zranionego miejsca, nic nie poczuła.. Wstała, ponownie się rozejrzała po pomieszczeniu..
-Boże, boże czy to kostnica ? Co ja tu robię ?- krople łez pociekły po jej chłodnym, zimnym policzku.
W kącie ujrzała lustro.. nie ma rany, jestem w szpitalnej piżamie. Szybko podbiegła  do drzwi uderzając w nie krzycząc:
-Pomocy ! Pomocy ! Ja żyje !!!
Ktoś usłyszał krzyk, otworzył drzwi. Hannah szybko wybiegła z kostnicy potrącając starszego mężczyznę..Biegła szlochając... Dotarła do domu, wspięła się na palce, by dosięgnąć klucz ,który zawsze
chowała pod parapetem.. Przekręciła kluczyk w zamku, chwiejnym krokiem weszła. Zastała ciemność, pustkę. Dom był pusty, jakby nikt od lat w nim nie mieszkał..Szybko pobiegła do swojego pokoju, który
znajdował się na poddaszu. Wszystko było na miejscu, jej łóżko z białą pościelą, szafa na której wisiały zdjęcia..Udała się do łazienki, wzięła ciepły prysznic, który delikatnie zmywał brud ostatnich zdarzeń.
Owinęła się miękkim jasnym ręcznikiem i ukucnęła w rogu łazienki, zakrywaj dłońmi twarz , głośno szlochając... Miała mętlik, co się stało, gdzie są rodzice..Ubrała szary ciepły sweter, włosy spięła w kucyk

wyszła z łazienki.. Kątem oka zobaczyła leżąca czarną kopertę na jej białej pościeli. Delikatnie otworzyła i wyjęła zawartość.. To był list.
Droga Hanno,
Przepraszam, że to Cię spotkało, chciałam Cię chronić razem z ojcem. Wszystkiego dowiesz się wkrótce..Wiele zmieni się w Twoim życiu. Musisz odnaleźć właściwą ścieżkę..
Pewnego dnia będziesz musiała wybrać kim się staniesz.. córką mroku, czy córką blasku.
Jeszcze się spotkamy.
Odnajdź w sobie siłę, którą skrywasz głęboko w swej poranionej duszy.
Kocham Cię, mama .

Hanna czytała list, po jej policzkach leciały łzy, nagle ogarnął jej ciało i dusze gniew. W mgnieniu oka jednym ruchem ręki rzuciła wszystkie rodzinne pamiątki znajdujące się na komodzie, spojrzała w
 lustro, zobaczyła swoje odbicie, dłoń zacisnęła w pięść i mocno uderzyła w lustro kalecząc sobie kostki na dłoni.
-Nie nie nie ! Dosyć ! - wykrzyczała zbiegając po schodach, słysząc echo w pustym salonie.
-Córka mroku, córka blasku- szeptała do siebie.
Założyła swoje ulubione trampki i wyszła, choć był już środek nocy.. Spacerowała po ciemnych zakątkach ulic, wykończona usiadła na ławce przed dużym ciemnym budynkiem, którego nigdy wcześniej
nie widziała. Z dużej budowli wyszedł wysoki, umięśniony chłopak.. mężczyzna.. Z uśmiechem na twarzy zapytał:
-Cześć, zgubiłaś się ?
-Cześć.. yee.. niee - odpowiedziała całkowicie zmieszana.
-Boisz się mnie ?- powiedział całkowicie spokojny, patrząc Hannie głęboko w oczy.
-Nie- skłamała, słysząc silny, głośny stukot własnego serca .
-Ja.. jaa muszę iść - powiedziała zdawkowo, szybko wstając.
-Dobranoc Hanno.
Nie odpowiedziała.. skąd znał moje imię.. zastanawiała się dziewczyna.. nigdy przedtem nie widziała tego domu i tego mężczyzny.. Czuła zimny powiew wiatru na plecach..
Hannah wróciła do pustego, dużego domu, nie rozumiejąc co stało się z jej rodzicami, co oznacza ten list.. miała mętlik w głowie a do tego wiedziała, że musi jutro iść do szkoły.. by stać się ponownie
pośmiewiskiem na oczach całej szkoły.
Silny stukot kropli deszczu o parapet wybudził Hanne ze snu. Ubrała jeansy, trampki i bluzę z kapturem, zaspana i głodna udała się do szkoły. Weszła, wszystkie spojrzenia były skierowane na nią.
-Ty żyjesz ? - podeszła Nadia.
-Tak- mruknęła nastolatka.
-Byłaś w kostnicy ? Jak to możliwe ?
Nie odpowiedziała, poszła prosto do klasy. Lekcja minęła szybko, na przerwie Hanna stanęła przy szafce, szukając książki na kolejną lekcję. Zamykając ją zobaczyła Nadię mówiąca :
-Skoro żyjesz, to nadal możesz być naszą owieczką.
Po tych słowach nastolatka przypomniała sobie słowa matki w liście ,, odnajdź w sobie siłę''.
Hanna stanęła przed Nadią i wycedziła prosto w jej twarz :
-Sama możesz być cholerną owieczką !
Nastolatka czuła jak gniew kłębił się w jej duszy, popchnęła Nadię.. nie zdając sobie sprawy jak dużo siły ma. Wszystkie oczy pokierowały się na drobną, smutną blondynkę..
Hannah założyła kaptur, zrzuciła plecak na lewe ramie i wybiegła przed szkołę, poczuła silny ból w miejscu ugryzienia. Wyjęła z plecaka lusterko, które skierowała na szyję, ujrzała silnie zaczerwienioną
skórę.. czuła jakby jej szyja zaczęła się palić, upuściła lusterko, ten sam palący ból poczuła na dłoniach.. Nagle ktoś objął ją ramieniem i w szybkim tempie zaprowadził do jej domu. Gdy się odwróciła
wybawiciela już nie było, zobaczyła jednak małe czarne pudełeczko.. delikatnie otworzyła je i ujrzała duży, czarny pierścień z dziwnym napisem na obramowaniu.. Bez chwili wahania wsunęła go na palec..
Podeszła do okna, przez które wpadały promienie słońca po porannym deszczu.. Nie czuła już bólu i pieczenia.. Jednak poczuła ogromny głód i ból w buzi..